Chyba nadeszła pora, aby zapodać Wam nieco więcej informacji na temat PunkGamera i przede wszystkim wyjaśnić, skąd to całe hasło o "nowym, INNYM serwisie o grach". Że nowy, to oczywiste, ale dlaczego "inny"? Wbrew pozorom odpowiedź jest stosunkowo prosta, ale żeby jej udzielić trzeba wpierw przyjrzeć się innym portalom i w ogóle mediom growym, żebyście wiedzieli jak zrodził się pomysł na PunkGamera!
Pierwsza obserwacja dotyczy bezpośrednio wszelkiej maści portali internetowych, takich jak Polygamia, Gry Online, PPE, czy inne Gamezille. Zauważcie, że de facto jedyne czym się różnią, to layouty. Każdy wygląda niby nieco inaczej, ale przepis jest taki sam - bierzemy newsy z zagranicznych serwisów, takich jak N4G, albo Kotaku (zaraz niektórzy się pewnie oburzą, że sami te wieści zdobywają, tia...) i dobrze jest. W świecie, gdzie liczy się tylko i wyłącznie klikalność ta strategia może się wydawać zrozumiała, ale odbija się to na graczach, którzy dostają jakieś popłuczyny. Abstrahując od tego, że gdy odwiedzimy jeden taki serwis i potem wklepiemy adres drugiego, to zobaczymy dokładnie tę samą zawartość, wszak wieści brane są z tych samych źródeł, to jednocześnie widać jak na łapie Roba, że autorzy wolą iść w ilość, a nie jakość. Kiedy "redaktorom" (trochę niefortunne słowo, może raczej "przepisywaczom"?) płaci się od dodanego newsa, to ciężko spodziewać się czegoś innego. Ba, nie powinniśmy być zbytnio zdziwieni, jeśli kiedyś pojawi się tekst o wpływie wpieprzania pietruszki na skuteczność celowania w Halo 3. Tym samym do poczytania zbyt wiele nie ma, choć zależy to oczywiście od serwisu. Ale nawet jeśli pojawiają się jakieś recenzje, czy playtesty, to...
No właśnie, to dochodzimy do punktu drugiego. Żaden duży i szanowany serwis o grach nie jest niezależny - nie mylić niezależności z rzetelnością, bo to dwa różne tematy. Ale faktem jest, że za najpopularniejszymi portalami stoją zwykle wydawnictwa - Bauery, Agory, "przewrotne pozycje seksualne", czy inne firmy, bądź korporacje, które obracają milionami zielonych. Gracze są zreszta często robieni w trąbę, bo kiedy czytają przykładowo bloga o najpopularniejszej konsoli w Polsce, to myślą że mają do czynienia z niezależnym serwisem, podczas gdy w rzeczywistości również za takimi projektami stoją cwane przedsiębiorstwa - a wiadomo, że nie robią tego by graczom było dobrze i by dokładać do interesu, tylko z chęci zysku.
Czy to źle? Oczywiście nie, w końcu na tym to wszystko polega, firmy istnieją po to, by generować zysk. Z drugiej jednak strony pojawia się pytanie - czy piszący dany tekst robi to, bo chce się podzielić z graczami rzetelnymi, indywidualnymi odczuciami związanymi np. z daną grą, czy robi to tylko dlatego, że mu za to płacą? Tego do końca nie możemy być pewni i musimy sobie wyrobić zdanie. No i właśnie, czy ocena danego tytułu jest obiektywna, czy też może pod uwagę brane są jakieś zewnętrzne czynniki, np. układy z wydawcami?
Słowo układ może się niektórym wydawać zbyt mocne, ale do legendy przeszły przecież wydarzenia, które odbiły się szerokim echem w naszym growym grajdołku. Wspomnieć można o ciekawych gadżetach z Halo 3, jakie dostała pewna wielka zagraniczna redakcja, czy o wywaleniu na zbity pysk jednego z redaktorów serwisu Gamespot, Jeffa Gerstmanna, który odważył się grze Kane & Lynch: Dead Men wystawić zbyt niską notę. Rzecz jasna gdy przyszło co do czego, to wszyscy nabrali wody w usta, ale faktem jest, że serwis Gamespot po dziś dzień nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego temu panu podziękowano, a warto dodać, że w geście solidarności i protestu odeszło stamtąd kilku innych tekściarzy.
Nie dziwota, że dla wydawców gier znaczenie prasy jest olbrzymie. To od pismaków w dużym stopniu zależy, czy dana gra się sprzeda, czy też może okaże się komercyjnym niewypałem. Z kolei rynek gier wideo, to nie jest jakaś rozrywkowa nisza, tylko branża generujaca obroty idące w dziesiątki miliardów dolarów. Wojna o naszą kieszeń jest więc zgodna w zasadzie tylko z jednym kodeksem - prawem dżungli. Nic dziwnego więc, że dziennikarzy zaprasza się na imprezki z wyżerką, kuszące wyjazdy, obsypuje gadżetami, ba, niektórzy wydawcy potrafią się kontaktować z niektórymi członkami redakcji z pominięciem całego pionu decyzyjnego, czyli innymi słowy naczelny często nie zdaje sobie sprawy, że jakiś autor dostaje co miesiąc pudła z grami, czy innymi fantami. Najlepszą akcją była zresztą premiera X360 w wersji Slim, kiedy to na targach E3 Microsoft lekką ręką sprezentował każdemu dziennikarzowi uczestniczącemu w konferencji... darmowy egzemplarz nowej konsoli na własność! Nie trzeba Sherlocka Holmesa, by wpasć na to, w jakim celu prowadzone są tego rodzaju praktyki "marketingowe", skadinąd w pełni przecież legalne. Ale czy jest to fair, zgodne z podstawowymi normami etycznymi? Można mieć wątpliwości. W końcu obdarowany dziennikarz zapewne przychylniejszym okiem będzie spoglądać na wydawcę, czy producenta sprzętu, ba, nie zdecyduje się na zbytnią krytykę, bo jeszcze zakręci się mu kurek płynących szerokim strumieniem wartościowych bonusów. Przypomina to trochę sytuację dobrze znaną na rynku medycznym, gdzie cała masa akwizytorów (zwanych również "przedstawicielami handlowymi") wciska lekarzom próbki leków, zaprasza na atrakcyjne wyjazdy, oferuje fajne upominki, w jakim celu? Wiadomym - by na wypisanej recepcie widniała nazwa konkretnego specyfiku. W branży od dawna krążą zresztą opowieści o ciekawych ofertach względem wydawców, typu - "dostaniecie grę do zrecenzowania jako pierwsi, ale chcemy okładkę i ocenę powyżej 9/10". Wszak temat na wyłączność, zwłaszcza w przypadku głośnego tytułu, to niezła reklama dla danego periodyka i tym samym większa sprzedaż. Pozostaje tylko żyć nadzieją, że w naszym kraju te praktyki nie są powszechnie stosowane, bo jesteśmy jeszcze stosunkowo małym rynkiem, ale to tylko nadzieja.
A do tego dochodzi jeszcze masa innych kwestii. Mało kto zdecyduje się na opisanie pewnych faktów w bezpośredni sposób, prosto z mostu i nie chodzi tutaj już nawet o patrzenie na wydawców i to, że zbytnia dosadność by się im nie spodobała, tylko raczej o zwyczajne "co wypada, a co nie" i chęć przypodobania się szerszemu gronu czytelników. W końcu wiadomo, że podejście hardcorowe sporą grupę potencjalnych odwiedzających najzwyczajniej w świecie odstraszy, ba, popularną praktyką jest wręcz próba przyciągnięcia przeciętnej gawiedzi odpowiednimi tytułami dodawanych tekstów, tytułami godnymi Pudelka, czy innego Faktu.
Pamiętacie pierwszą połowę lat 90? Masa kultowych magazynów, takich jak Top Secret, Secret Service, Gambler, ŚGK, Commodore & Amiga i wiele innych. Część upadła wraz platformami, o których pisały, a część po prostu padła w konfrontacji z wydawnictwami o wiele lepiej przygotowanymi do realiów rynkowych, które olały prawdziwą hardcorowość, tylko oferowały coś bardziej przystępnego dla mas. Wystarczy spojrzeć na obecne periodyki, które są coraz bardziej ugrzecznione, ogólnikowe i łatwostrawne. Kiedy na rynku pojawił się miesięcznik "Reset", który chciał być nieco inny (słynny dział "odloty") i bardziej bezpośredni, to bardzo szybko okazało się, że dla takiego wydawnictwa po prostu nie ma u nas miejsca.
I w ten oto sposób dochodzimy do genezy powstania PunkGamera. Niszowych serwisów jest bardzo wiele, sporo hardcorowych graczy tworzy swoje własne blogi, ale ciężko im się przebić. Bez jakiegokolwiek wsparcia ciężko zrobić coś sensownego i słyszalnego, a alternatywy dla portali za którymi stoi wielomilionowy kapitał nie ma i trudno żeby była, bo ciężko walczyć z takimi kolosami. Chyba, że za temat wezmą się ludzie oddani sprawie, którzy stoją po stronie graczy. I to właśnie gracze, a nie wydawcy, producenci, czy reklamodawcy będą dla nich najważniejsi. Na razie PunkGamer wciąż się rodzi, ale w naszej ekipie znajdziecie ludzi związanych z kultową demosceną, czyli swoistą subkulturą elektronicznej twórczości, która zawsze walczyła z komerchą. Znajdziecie buntowników, którzy postanowili działać, a jednocześnie znają się na rzeczy, bo współpracowali z największymi na prasowym rynku, takimi jak CD Action, PSX Extreme, Engarde oraz największymi portalami o grach w Polsce. Nie zabraknie też współpracy z tekściarzami z niszowych, ale jednocześnie zajebistych i hardcorowych blogów, czy niekomercyjnych portali, ba, zamierzamy takie miejsca u nas promować, więc już teraz zapraszamy do współpracy. Natomiast "naciągacze klikalności" w postaci newsów pozostawiamy innym. My wolimy dodawać coś, co faktycznie będzie tekstem do przeczytania, a nie dwoma zdaniami okraszonymi zdjęciem, czy innym screenshotem.
I ostatnia, chyba najważniejsza sprawa - nie stoi za nami żadne wydawnictwo, żaden medialny moloch, czy inna korporacja - wkładamy w to swój czas i swoje zaskórniaki, co za tym idzie nie będzie to serwis typowo komercyjny (o ile w ogóle), nie będziemy wchodzić w żadne układy z wydawcami, tylko zamierzamy wychodzić na zero poprzez stosowanie ogólnodostępnych i powszechnych systemów reklamowych. A jeśli jakimś cudem coś zostanie (serwer dedykowany i parę innych rzeczy, to jednak niemałe koszta), to będzie na browara. Ale w przeciwieństwie do reszty, co chcemy mocno podkreślić, nie przyświeca nam zysk, tylko robienie serwisu, który naprawdę będzie rzetelny, niezależny i poza jakimkolwiek układem. Większość z nas ma normalną robotę, więc mamy z czego żyć - ten serwis ma być głównie naszym hobby. Jeśli więc dojdzie do jakiejś współpracy z wydawcami, to na naszych warunkach i jedynej normalnej, tj. będziemy sępić co najwyżej o gry do recenzji, ale jeśli wskutek naszego ciętego języka będzie z tym problem, to sami będziemy je kupować i recenzować, a w teście danej pozycji nie omieszkamy wspomnieć, że dany dystrybutor narobił w gacie i nie chciał nam dać szpila do solidnego przetestowania, albo że próbował nas szantażować! Najważniejsi są gracze, hardcore oraz pasja nas wszystkich i po prostu uważamy, że nadszedł czas na miejsce, w którym wszyscy, dla których liczą się gry i którzy chcą być traktowani serio, powinni się czuć jak w domu. Dlatego też jeśli niektóre rzeczy wydadzą się Wam początkowo prowizorką, czy amatorszczyzną, to miejcie na uwadze, że za nami nie stoi żaden kapitał. My będziemy walczyć o swoją pozycję zawartością i dobrym imieniem, koncentrując się na tym co najważniejsze, nie pisząc recenzji gry po poszlipaniu w dany tytuł 3 godziny, nie walcząc o to, by być pierwszymi na prasowym rynku z jakimś tekstem, bo to by się odbiło na jego jakości, rzetelności i nie mamy po prostu takich możliwosci, ani dojść. Nie będzie też akcji z płaceniem za dostęp do jakichś treści, czy innych dupereli, bo to ma być serwis "od graczy, dla graczy", gdzie będzie można otwarcie podyskutować, gdzie fanbojstwo będzie tępione, a wolność słowa nagradzana. Chcemy, by takim właśnie miejscem był PunkGamer, gdzie growe wyrzutki i buntownicy znajdą coś dla siebie, gdzie oceny nie będą zawyżane, gdzie będzie co poczytać i gdzie będzie miejsce dla kontrowersyjnych i często pomijanych przez innych treści. Taki cel nam przyświeca i będzie nam niezmiernie miło, jeśli takie podejście przypadnie Wam do gustu i będziecie chcieli nas odwiedzać. Jeśli uda nam się zyskać wiarygodność hardcorowych graczy i opinię niezależnych kolesi, którzy grają w otwarte karty i walczą o interes szarpaczy w całej Polsce, to będzie to dla nas największą nagrodą i motywacją do tego, by cisnąć jeszcze bardziej i zmieniać rynek na lepsze!
Ekipa PunkGamera
I tego co tu napisaliście trzymajcie się po wsze czasy. Ludzie nie są głupi i na pewno docenią za to Wasz serwis, tak jak kiedyś docenili PSX Extreme za klimat i luz, a SS za rzetelność. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością, liczę na dobrą publicystykę
OdpowiedzUsuńbrzmi nieźle. zobaczymy co dalej.
OdpowiedzUsuńpowodzenia.
Groovy !
OdpowiedzUsuńJak będą recenzje w których będzie się czuło, że o grze opowiada nam "kumpel" a nie "pan redaktor", to zobaczycie w jakim tempie będzie się zwiększała populacja stałych bywalców :) A nie jak na innych serwisach, że "no generalnie grafika z PSone, fabuła kupa, sporo bugów, ale duży wydawca to 8+ będzie jak znalazł".
OdpowiedzUsuń~falcon87pl
No chłopaki to może być to. Wujek Assphalt też jest z Wami.
OdpowiedzUsuńDość tego czerstwego gówna w sieci, niekiedy myślę, że mi baniak pęknie od przeglądania niektórych serwisów. Wszędzie to samo, wszędzie wojny fanbojów i wzajemne minusowanie. Powinni tego zakazać.
Także zróbcie coś bo to przestaje być śmieszne. Trzymam kciuki.
Ps.
Na koniec dodam, że Crysis 2 (vel. Dropsis 2) na konsolach gubi klatki, a KZ3 to dla mnie gra na 7. Spróbujcie mnie zminusować hehe.
Ludzie przestali wymieniać się spostrzeżeniami,argumentami a zaczęli minusować jak ktoś nie ma zdania jak większość,dobrze że tutaj tego nie ma.Jeżeli nie popadniecie w komercje(negatywną,bo z czegoś trzeba żyć)i nie zaczniecie pisać jak dla dzieci(jak PSX Ex.)to będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńTekst pobudza, komentarze krzepią. To jest to !!
OdpowiedzUsuńPUNKGAMER !!!!
Widzę, że layout gotowy (Killzone vs Halo?). Czekan na start strony. Zobaczymy w jakim kierunku się rozwinie ona.
OdpowiedzUsuńIdea prezentuje się obiecująco, trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńCała prawda o dzisiejszych serwisach, niestety w polskich też już to występuje (ciągłe promowanie "Bulletstorma"). Będzie to z pewnością nietuzinkowy serwis, życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńA właśnie, moglibyście zrobić ten materiał w formie linka do rozwinięcia newsa, a nie cały tekst na głównej? Trochę nieestetycznie i długo trzeba przewijać, jak się schodzi niżej
Raczej nie mogą, bo są wpięci w jakiś szablon bloga. Wiele razy już wspominali, że to co jest teraz to stan przejściowy i dopiero jak odpalą właściwy serwis to zaczną robić nam dobrze, więc nie poganiaj...
OdpowiedzUsuńCzekałem na to... Powodzenia!
OdpowiedzUsuńja bym prosił o inny kolor tła niż czarny, daje po gałach jak się czyta.
OdpowiedzUsuńYeah, napiszę to pod pseudo: To jest w końcu NORMALNY, a nie inny portal o grach
OdpowiedzUsuńtl;dr
OdpowiedzUsuńPoczekamy, zobaczymy :)
Tak trzymac.
OdpowiedzUsuń