PunkGamer - nowy, INNY portal o grach!: RECENZJA: Reverie - Castlevania: Lords of Shadow (DLC)

O blogu i PunkGamerze!

UWAGA! SERWIS WŁAŚCIWY JUŻ DZIAŁA! Zapraszamy na http://punkgamer.pl!

ZAREJESTRUJ SIĘ NA FORUM PUNKGAMERA!

Nowe, INNE forum o grach ruszyło i musisz tam być! Niezależne, gdzie można pogadać o wszystkim, otwarte, bez fanbojstwa i gdzie udziela się redakcja. Wbijaj już dziś! http://forum.punkgamer.pl

piątek, 22 kwietnia 2011

RECENZJA: Reverie - Castlevania: Lords of Shadow (DLC)

Jestem pasjonatem. Jeżeli czekam na grę z wypiekami na twarzy to chłonę ją na całego. Jednak do dodatków serwowanych nam w formie DLC nie jestem szczególnie przekonany. Przywykłem do tego, że cały content dostajemy na płycie z grą, a DLC traktuję jako uzupełnienie – spin-off niepotrzebny do cieszenia się "płytową" wersją gry. Traktuję to też jako bunt przeciwko wyciąganiu naszej kasy przez producentów – nie będę płacił 35zł za co-opa w piątym Residencie, który to dodatek zajmuje... 100KB, czyli jest umieszczony na płycie, a my kupujemy jedynie klucz odblokowujący go. Chamstwo panie i panowie, chamstwo! Oczywiście zdarzają się dodatki w pełni zasługujące na swoją cenę zarówno długością gry, tematem, przedstawieniem go, jak i ogólnie rozumianą jakością – vide "Red Dead Redemption: Undead Nightmare".


"Castlevania: Lords of Shadow" było dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem 2010 roku. Gra wyskoczyła niczym Filip z konopii i z miejsca pozamiatała gatunek hack & slash, ustępując miejsca jedynie Bogowi Wojny. System walki, wymagający poziom trudności, zagadki, voice acting (Robert Carlyle!) i długość gry pozwalały spokojnie wystawić grze najwyższą notę. Uważam, iż zakończenie "Castlevanii: LoS" jest jednym z najlepszych zakończeń gier w ogóle i zapewne każdy miłośnik tej serii przyzna mi rację i ukłoni się głęboko ku czci Hideo Kojimy, bo fabuła, to jego sprawka. Po obejrzeniu końcowej sceny długo szukałem szczęki na podłodze pragnąc się dowiedzieć co doprowadziło do takiego, a nie innego finału.

Konami zapowiedziało wydanie dwóch DLC’ków ukazujących nam wydarzenia pomiędzy finałową walką, a genialnym outrem. Pierwszy dodatek – Reverie, po długich perturbacjach ujrzał w końcu światło dzienne. Początkowo planowany na początek lutego, następnie przesuwany z jednego tygodnia na następny, aby w końcu zniknąć z listy wydawniczej, a dostępny jedynie (jak utrzymuje Konami – przez pomyłkę) na amerykańskim PlayStation Storze. W końcu jest. Czy opłacało się czekać pół roku? Well, kind of...


Po unicestwieniu tytułowych Lordów Ciemności światu zagraża pewien jegomość, którego mogliśmy poznać w "Lament of the Innocence" z Playstation 2. Lords of Darkness trzymali go na smyczy, która po ich śmierci zbytnio się poluzowała i koniec świata niechybnie nadchodzi. Oczywiście uratować go może nie nikt inny, tylko Gabriel, który nową lokację zwiedza wespół z Laurą znaną z LoS, którą to dodatkowo może w grze pokierować. Nie potrafi ona skakać, ma dość ubogi zestaw ciosów (ale wali w przeciwników piorunami), jednak nadrabia to skillem, dzięki któremu staje się niewrażliwa na ciosy, a także, jak przystało na wampira, poi się krwią przeciwników co by odnowić zdrowie. Miła nowość. Dodatek ten skupia się na elementach platformowych i na zagadkach, które to jak zwykle są świetnie przemyślane, wymagają kombinowania i dają satysfakcję z ich ukończenia. Walki jest zdecydowanie najmniej, nie uświadczymy nowych przeciwników, a większe potyczki policzymy na palcach jednej ręki. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie długość gry. 3-4 godziny to zdecydowanie za mało za 29zł. I niby cena jest współmierna do długości gry ale spodziewałem się więcej. Nie lepiej, ale więcej. Biorąc pod uwagę długość podstawowej wersji gry (20 godzin) spodziewałem się przynajmniej tych pięciu godzin.


Reverie to nic innego jak dodatkowy, trzynasty chapter zawierający trzy levele. Pierwszy, to walka z około 20 przeciwnikami w wielkim pokoju, następnie zagadka i... koniec. Jedna trzecia gry za nami. Dodatek ten, jak już wspomniałem, miał za zadanie ukazać fabułę po zakończeniu pełnej wersji gry i to zadanie wykonał należycie – nie będę spoilerował, ale fani będą usatysfakcjonowani - nie można nie czekać na więcej. Finał na który czekamy ma nastąpić już za chwilkę, już za momencik, a tu pach! TO BE CONTINUED! Powiedzcie sami – czy jest coś bardziej wku*wiającego? Jesteśmy o krok od poznania pełnej wersji historii jednak na jej definitywne zakończenie poczekamy aż do wydania, ostatniego, drugiego DLC o nazwie "Ressurection". Największą porażką jest tu długość gry, która może jednak wydłużyć nieco znane już masterowanie leveli (tym razem zbieramy palce Frankenstein’a – wtf?) i zbieranie trofeów/osiągnięć. Jestem fanem najnowszej odsłony Castlevanii, jednak muszę powiedzieć szczerze, że się zawiodłem. Zobaczenie skrawka fabuły, nieważne jak ciekawej i jak ładnie podanej, nie jest warte tej ceny. Taniej wyjdzie odpalenie youtube i po prostu włączenie tych paru filmików. Zagadki są satysfakcjonujące, muzyka jak zwykle na najwyższym poziomie, walki jak zwykle skillowe, ale nieszczęsna długość, a właściwie jej brak, nie pozwala wystawić wyższej noty. Pozostaje nam czekać na drugi dodatek, który z pewnością nastawiony będzie na walkę, jak zwykle genialną fabułę i miejmy nadzieję, znacznie dłuższą rozgrywkę.

Autor: JaMaJ


P.S. Castlevanię miałem scalakowaną. Po odpaleniu dodatku, w trofeach z Castlevanii widniało jak byk 0%. Po przejściu jednej planszy wpadły cztery trofea za skończenie gry na najwyższym poziomie trudności. Znaczy to, że trofea nie były zarejestrowane, skoro odblokowywują się. Nie wiem jak to wygląda na liście trofeów, gdyż nie działa PSN, także ciężko stwierdzić, czy te trofea mi faktycznie usunęło, czy jest to po prostu glitch, a platyna została w 'pamięci'. Może to jest powód dla którego Konami zwlekało z wydaniem Reverie? Może to wina zaatakowanych serwerów? Wujek Google milczy na ten temat.

6 komentarzy:

  1. Jamaj> U mnie wszystko w porządku z trofeami. Po ukończeniu wszystkiego w dodatku mam 100%. Ale grałem gdy PSN jeszcze działało (środa). Moja ocena dodatku jest taka samam jak Twoja - 3/5. Tyle, że u mnie trwało to jeszcze krócej, ukończyłem dodatek poniżej 2h i to na najwyższym poziomie trudności, rozwiązując samemu wszystkie zagadki. W kolejnej trzeciej godzinie zrobiłem wszystkie triale (najbardziej wkurzjący był pierwszy - gdyż był to przypadek). Długością tyle samo co jeden rozdział gry! 29pln to powinien kosztować ten rozdział i następny. Nie ma cut-scenek renerowanych w czasie rzeczywistym tylko rozmowy postaci podczas pokazywania artworków. Polecam największym fanom Castlevanii:LoS, inni niech poczekają bo może kiedyś będą oba dodatki w pakiecie w niższej cenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. w grę nie grałam ani nawet nie widziałam jak mąż gra-ale recka ładna :) ZOMO

    OdpowiedzUsuń
  3. Osz kurde! Grupa anonimowych pisze posty na stronie punkgamera!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ups... teraz Sony nas dojedzie

    OdpowiedzUsuń
  5. Panowie daliśmy dupy... wszędzie zmienialiśmy swoje IP a Wy tutaj się wysraliście z tymi komentami...

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu to INNY serwis o grach. Tutaj nic się nie ukryje :)

    OdpowiedzUsuń